Open
Dużo bliskich meczów. Poziom się wyrównuje.
Zmagania pierwszej kolejki Warszawskiej Ligi Ultimate w kategorii męskiej były bardzo zacięte. Na ten moment, trzy pierwsze miejsca w tabeli zajmują drużyny z Warszawy. Na czoło tabeli wysunęło się JR, ze znakomitym bilansem 4-0. Podobny stosunek wygranych do przegranych ugrali zawodnicy Meowing Cheetahs, jednak w małych punktach byli o 14 oczek słabsi niż Ochockie Ananasy i zajmują drugie miejsce. Na trzecim miejscu plasują się 4hands, którzy urwali cenne zwycięstwo zajmującym czwarte miejsce Girls Stay Home z Wrocławia. Wiele meczów skończyło się wysokimi, wyrównanymi wynikami. Tylko jedno przed czasem (JR – Dysko Polot). Aż trzy spotkania potrzebowały rozstrzygnięcia w decydującym punkcie. Stawka jest wyrównana, a rywalizacja zacięta. Nawet faworyci nie mogą przejść obok meczu niezaangażowani – potencjalny pogromca czyha na każdym kroku…
4hands lepsi od GSH na otwarcie. Pozytywny debiut Claws.
Mistrzowie Polski najdobitniej przekonali się o tym w meczu przeciwko warszawskiemu 4hands. Mocny początek Czterorękich dał im przewagę 5-2 w 10. minucie meczu. To prowadzenie Warszawiacy zdołali jeszcze powiększyć, żeby ostatecznie zwyciężyć 12-7. Ten wynik nie jest z pewnością sensacją, bo 4hands prezentuje zwyżkową formę w ostatnich sezonach – dwa lata temu wygrali WLU*, a rok temu otarli się o medal. GSH miało uzasadnioną nadzieję na wywiezienie ze stolicy kompletu zwycięstw, jednak po pierwszym meczu, stało się jasne, że ten plan jest już nierealny.
Ten mecz inaugurował nasz występ na lidze więc skupiliśmy się głównie na swojej gierce. Szybko wszyscy odnaleźli się w systemie i złapaliśmy dobre flow w obronie i w ataku dzięki czemu skutecznie punktowaliśmy przeciwników. GSH chyba dopiero przystosowuje się do warunków indoorowych i nie potrafili wykorzystać swoich atutów, ale z kolejki na kolejkę na pewno będą coraz groźniejsi.
– komentuje Kacper Podgajny, lider 4hands
Tryby GSH nie były jeszcze w pełni dotarte w drugim meczu przeciwko sąsiadom z Górnego Śląska. Tychy Claws postawiły multi-medalistom z Wrocławia naprawdę mocne warunki. Ten debiutant zaprezentował się zresztą bardzo dobrze na całej kolejce i wyjechał do domu z dwoma zwycięstwami. Warto dodać, że jeszcze odważnie podszczypali swojego najbardziej utytułowanego rywala – Grandmaster Flash (8-11).
Wspaniale być częścią ligi, która jest idealnym rozwiązaniem dla nowych, młodych zawodników GSH. Świetnie przygotowaliśmy się do pierwszego meczu z 4hands, jednak szybko odczuliśmy, że 5 miesięcy bez wspólnych treningów i meczów ma ogromne znaczenie, a same chęci nie wystarczą, by wygrać z doskonale zgraną i konsekwentną drużyna ze stolicy.
– tak lider Girls Stay Home, Tomek Zatoń skomentował inaugurację ligi
Korespondencyjny pojedynek na szczycie.
JR i Meowing Cheetahs nie spotkali się jeszcze na boisku (ten pojedynek już na drugiej kolejce!), ale rywalizowali korespondencyjne i wychodzi na to, że dzieli ich naprawdę niewiele. Można pokusić się o stwierdzenie, że JR tym razem trafili na nieco słabszych rywali, ale z każdym z nich dobitnie i konsekwentnie udowadniali swoją wyższość. Dużo punktował nie tylko lider statystyk Rafał Zgrzywa (19 punktów i 19 asyst). Swoją cegiełkę do dobrego startu sezonu dołożyli też Latoszewski, Antoniak i Kur (wszyscy są w 10. najlepiej punktujących zawodników ligi).

Meowing Cheetahs mieli dzisiaj lepsze i gorsze momenty. Od początku napędzili swoją gierkę do zawrotnych prędkości, lecz momentami nie do końca potrafili kontrolować takie tempo. Z tego powodu zagrali niespodziewanie bliskie mecze z RJP i ZetWueRami oraz iście dramatyczny universe przeciwko BC Kosmodysk. Ci ostatni udowodnili w tym meczu, że dawno już otrzepali się z katalońskiego piasku i są w pełni skoncentrowani na graniu pod balonem. Skrzętnie wykorzystywali błędy Gepardów i w końcówce meczu wyszli na prowadzenie. Gepadry musiały zatem przełamać się w universie i zostawić całe serce na boisku, żeby ostatecznie pozostać niepokonanymi.
Środek tabeli nie śpi
Pierwsza czwórka musi mieć się na baczności, bo na kolejnych miejscach w tabeli czyhają, wspomniani na wstępie, potencjalni pogromcy. RJP postawiło na przykład twarde warunki 4hands i przegrali dopiero w decydującym punkcie (12-13).
To był nasz najlepszy i najbardziej wyrównany mecz. Prowadziliśmy go cały czas, lecz niestety chwila naszego rozluźnienia i zwiększenie intensywności ze strony 4hands spowodowały, że przegraliśmy. Myślę, że był to ekstra mecz, bez zbędnych calli, na wysokiej intensywności, a jednak z dużym poszanowaniem przeciwnika z obu stron. Nasza statystyka wygląda tak sobie (2-3), ale wbrew pozorom był to dla nas dobry dzień. Duża część składu jest nowa i pierwszy raz gra pod balonem. Nastawiliśmy się na WLU głównie na naukę i wdrażanie nowych osób, więc możemy zaliczyć tę kolejkę do udanych.
– mówi Tomek Kublin jeden z liderów RJP
Bardzo dobrze zaprezentowali się też Grandmasterzy, BC Kosmodysk i Claws. Wszystkie te drużyny grały mocno z czołówką. Ciężko ocenić Ultimatum Gdańsk, którzy polegli w ostatnim meczu przeciwko ZetWueRom (po sześcio-punktowym powrocie Ludzi Kotów), a z piątym w tabeli RJP, dopiero w decydującym punkcie. Po pierwszej kolejce gracze znad Bałtyku muszą zadowolić się 9. miejscem. Wyraźnie czuć, że wszystkie te drużyny stać na więcej i na pewno nie powiedziały ostatniego słowa w walce o strefę medalową.

Women
Wyniki w kategorii żeńskiej wyraźnie podzieliły pulę ośmiu drużyn na pół. W czołówce nie wyklarował się jeszcze lider – 4hands, Flowers oraz mJah Panie stworzyły swoisty trójkąt Penrose’a, niekonsekwentnie wygrywając spotkania. Każda z drużyn ma bilans 3 meczów wygranych do jednego przegranego. W górze tabeli jako czwarta drużyna znalazły się Gran Maestras de la Luz z kompletem trzech zwycięstw. Cztery dolne miejsca zajęły kolejno ZetWueRki oraz RJP z bilansem dwóch meczów przegranych i jednego wygranego oraz Lost’n’Found i Frelki, które nie odniosły na tej kolejce zwycięstwa w żadnym z odpowiednio trzech oraz czterech meczów.
Potencjalne podium
Pomiędzy trzema pierwszymi drużynami sytuacja zapowiada się emocjonująco niczym w czołówce tabeli Ekstraklasy. Ekipy udowodniły, na jak podobnym są poziomie – jeden z najbardziej zaciętych meczów ligi miał miejsce na samym początku kolejki, pomiędzy Flowers a mJAH. Drużyny walczyły punkt za punkt, po 15 minutach mJAH udało się objąć prowadzenie, lecz Flowers pokazały w końcówce chłodniejsze głowy i zgarnęły zwycięstwo 9:7. Wbrew stosunkowo niskiej liczbie zdobytych punktów, mecz stał na wysokim poziomie i pełen był spektakularnych zagrań. Obie drużyny zanotowały ponad 15 strat w meczu, ale można zwalić to na karb trudności z wdrożeniem się w halowe warunki. Mniejsze problemy w tej kwestii miała ekipa 4hands, bardzo mocno wchodząc w mecz przeciwko Flowers, aby wyjść na prowadzenie 8:2 i utrzymać pięciopunktową przewagę nad wrocławiankami do końca spotkania. Tym większym zaskoczeniem był wynik ostatniego meczu kolejki pomiędzy 4hands a mJah – czterorękie zawodniczki musiały przełknąć gorzką pigułę pierwszej ligowej porażki od początku zeszłego sezonu, w rezultacie czego trzy drużyny z czołówki tabeli znalazły się w ciekawym impasie.
Groźny runner-up
W kolejce do podium nie można pomijać zeszłorocznych medalistek – Gran Maestras de la Luz. Choć na tej kolejce grały tylko 3 spotkania, dzięki świetnej ofensywie Julki Biegańskiej, Lucyny Podgórskiej oraz Dagny Gorostizy, wszystkie zakończyły zwycięsko z dużą przewagą punktową nad przeciwniczkami. Dziewczyny swoje osiągnięcia podsumowują jednak skromnie:
Dzisiejsza kolejka ligi była dla nas szansą do zgrania się, ponieważ w tym roku wspierają nas trzy zawodniczki spoza Warszawy, z którymi większość z nas nie miała wcześniej okazji grać w jednej drużynie. Przećwiczyłyśmy również nasze taktyki i nabrałyśmy apetytu na następną kolejkę, na której pojawimy się w jeszcze szerszym składzie.
– mówi Ania Tymicka z Gran Maestras de la Luz.
W czołówce tabeli następna kolejka zapowiada się bardzo interesująco, bo żadna z trzech pierwszych drużyn nie miała jeszcze okazji na pojedynek z zawodniczkami z czwartego miejsca, więc to głównie mecze przeciwko dziewczynom z GMF w rzeczywistości rozstrzygną finalną klasyfikację. „Nie możemy się już doczekać spotkań z czołówką zeszłorocznej edycji ligi!” – zapowiada Ania.
Druga połowa stawki
W dole tabeli, podobnie jak w czołówce, droga jest pełna marzeń i wszystko jeszcze może się zdarzyć. Najbardziej zaciętym meczem był pojedynek Lost’n’Found z RJP, zakończony wynikiem 5:7. Wcześniej RJP miały okazję spróbować swoich sił z ZetWueRkami, które jednak mocno pokazały wyższość nad przeciwniczkami i również mogą pielęgnować marzenia o ligowych medalach. Choć przyjezdne Frelki nie utrzymały do końca mocnej walki w swoich pojedynkach, z każdym meczem wyraźnie robiły postęp w pokonywaniu obrony clamem, którą ustawiały na nich przeciwniczki.
Jestem bardzo zadowolona z gry naszej drużyny, pokazałyśmy, że chcemy walczyć o każdy punkt i się z nich cieszyć. A co najważniejsze – z każdego meczu wyciagałyśmy wnioski. Dla części z nas była to pierwsza styczność z graniem w women, dlatego tym bardziej się cieszę, że dzięki WLU dziewczyny miały okazję spróbować swoich sił!
– mówi Hania Kacorzyk, kapitanka Frelek.
Nowe twarze i rozwój sceny żeńskiej
Niestety, żaden z żeńskich meczów nie skończył się w decydującym punkcie (universe) i zabrakło nieco zaciętości w spotkaniach. Żeńską ligę oglądało się jednak bardzo przyjemnie z nieco innych przyczyn – niemal każda z drużyn zagrała w składzie z mniej doświadczonymi dziewczynami lub wracającymi z dalekiej podróży zawodniczkami po przerwie. Nigdy jeszcze pod ursynowskim balonem nie pojawiło się tak wiele zawodniczek, które pierwszy raz miały styczność z grą w kategorii żeńskiej. Co więcej, wiele młodych dziewczyn pokazało bardzo wysoki poziom gry, w czym prym wiedzie Ola Zalewska z 4hands, która po swoich odważnych layoutach będzie wyciągać do wiosny z butów i ubrań czarne kuleczki pokrywające murawę. Widok takiego rozwoju sceny women daje nadzieję. Na samej pierwszej kolejce ligi w zdobyciu choć jednego punktu brało udział ponad 80 zawodniczek, co pozwala wierzyć, że w następnym roku na Mistrzostwach Polski pojawią się ponad 3 drużyny. Na pewno mamy na to potencjał.
Dużo się działo, a to dopiero pierwsza kolejka! Na Koncertowej było momentami bardzo gorąco, mimo ścinającego balon mrozu. To nie tylko zasługa gorącej herbaty w warniku, ale przede wszystkim serca, które zostawiliście na boisku. Dziękujemy wszystkim ekipom za pasjonujące starcia i już nie możemy się doczekać kolejnych spotkań.
2 grudnia – I kolejka mixed Warszawskiej Ligi Ultimate
16 grudnia – II kolejka open Warszawskiej Ligi Ultimate
Do zobaczenia!