Mam przyjemność rozpocząć nową serię artykułów na ultizone.pl. Będą one dotyczyły zagadnień związanych z psychologią sportu, czyli dziedziną naukową zajmującą się mentalną stroną uprawiania aktywności fizycznych. Wpisy te będą przybierały różną formę. Czasami będą bardziej refleksyjne, skłaniające do zastanowienia się nad różnymi aspektami. A często będą zawierały różne przydatne ćwiczenia i wskazówki, do stosowania w rzeczywistości. Na początek wyjaśnię w skrócie, na czym polega współpraca psychologa ze sportowcami. Dalej odniosę to do ultimate – i cała seria będzie skoncentrowana na psychologii tylko tej dyscypliny.
Psychologia sportu obejmuje wiele obszarów, nad którymi można pracować zarówno badawczo, jak i w praktyce. Patrząc na zawodnika indywidualnie, są to wszystkie aspekty związane ze wzmacnianiem jego odporności psychicznej i rozwojem umiejętności mentalnych. Budowanie pewności siebie, uczenie efektywnej koncentracji, radzenie sobie pod presją, przechodzenie przez proces kontuzji oraz wiele innych. W pracy z drużynami zwraca się z kolei uwagę na różne procesy społeczne: jakość komunikacji, sposoby rozwiazywania konfliktów, role poszczególnych osób, budowanie nastawienia w zespole… I tu też można by wymieniać długo.
Aby dobrze dostosowywać metody do potrzeb wymagany jest jednak kontekst. Między innymi, bardzo istotne jest rozumienie specyfiki danej dyscypliny sportu. Czym się dany sport wyróżnia, a w czym jest podobny do innych. Jakie to może mieć znaczenie dla funkcjonowania zawodników w tym sporcie. I co za tym idzie – jakie umiejętności oraz cechy wydają się szczególne ważne, żeby być w nim dobrym graczem.
Tego też będą dotyczyć moje pierwsze dwa wpisy na Ultizone. Teraz skoncentruję się na określeniu w punktach specyfiki ultimate – czym się różni od praktycznie wszystkich innych sportów drużynowych. Spróbuję też przeanalizować część z tych cech, w jaki sposób przekładają się one na zachowania i sposób myślenia zawodników. Jeśli będziecie mieli coś do dodania, to koniecznie piszcie w komentarzach!
Specyfika ultimate na tle innych sportów drużynowych¹:
- Brak sędziów;
- Filozofia i system oceniania Spirit of the Game;
- Obiektywnie traktowany jako sport nieprofesjonalny – brak związku sportowego, systemu finansowania, inwestorów;
- Subiektywnie, przez graczy, traktowany w bardzo zróżnicowany sposób: od czystej zabawy po pełen profesjonalizm;
- Od początku istnienia wciąż często wyśmiewany przez środowisko niegrające.
Dosyć naturalnie można podzielić te punkty na dwie grupy czynników, mających ze sobą duże powiązanie i podobne wpływy na zawodników. Jedna zawiera schemat oceniania i rozwiązywania sytuacji w grze (1-2). Drugą łączy zróżnicowane podejście do dyscypliny zarówno wśród ludzi grających, jak i w porównaniu do ludzi z zewnątrz (3-5). Dzisiaj chciałabym zastanowić się nad pierwszą z nich.
SOTG i brak sędziów – znaczenie psychologiczne
Z pewnością te dwa pierwsze aspekty niosą za sobą duże walory wychowawcze. Spirit of the Game (SOTG) jest piękną ideą czystej gry, opartej na moralności zawodników. W sporcie tym to od graczy zależy, czy zgłoszą jakieś przewinienie, np. faul czy kroki. Jeśli to zrobią, to samodzielnie muszą ten spór rozwiązać z osobą z przeciwnej drużyny. Ta może się zgodzić z tym zgłoszeniem lub nie. Dyskusje te powinny zajmować jak najmniej czasu i być jak najbardziej obiektywne. Jest to również oceniane po meczu przez drużynę przeciwną, a na niektórych turniejach zespoły o niskich ocenach SOTG² mogą nie zostać na niego więcej przyjęte. Z tych powodów każdy na boisku ma obowiązek dobrej znajomości zasad i ich zastosowania.
Dodatkowo, wymusza to na graczach większą refleksyjność. Przenosi na nich całą odpowiedzialność za jakość gry, przez co prędzej czy później powinni się zastanowić, jakie są ich zachowania i decyzje w różnych sytuacjach trudnych. Można powiedzieć, że dzięki ultimate, gracze mają okazję poznać siebie w momentach dylematów etycznych. Sprawdzają, jak bardzo zależy im na sprawiedliwości, czy potrafią odpuścić lub przyznać się do błędu, albo co będzie ważniejsze w krytycznym momencie – zwycięstwo drużyny czy bycie fair play. Zdecydowanie jest to sport bardzo uświadamiający.
Oddanie pełnej decyzyjności zawodnikom ma jednak dwie strony medalu. Można by było to nazwać paradoksem ultimate³. Polega on na tym, że przez brak sędziów zwiększony jest wpływ każdego zawodnika na grę, a zarazem jego wpływ maleje, ponieważ gra w równej mierze zależy też od innych. Paradoks ten wynika z tego, że jest to jedyny sport drużynowy, w którym kontrola jest w pełni oddana graczom (za: Chase Sparling-Beckley4). Co to oznacza w praktyce?
W kontekście indywidualnym może to mieć dwojaki wpływ. Z jednej strony wolność, którą zawdzięczamy brakowi sędziów może być powodem czerpania większej przyjemności z gry i większego angażowania się w nią. Dla wielu osób to demokratyczne podejście jest jednym z silniejszych źródeł motywacji do trenowania tego sportu. Paradoks ten może być jednak także powodem frustracji. Przede wszystkim dla osób, które nie raz odczuły niesprawiedliwość cudzych decyzji lub mają dużą odmienność w podejściu do SOTG.
Jeżeli chodzi o aspekty drużynowe, to warto się zastanowić, na ile ta paradoksalna kontrola gry wpływa na spójność zespołu. Pomaga, czy przeszkadza? Prawdopodobnie, gdy wszyscy w drużynie mają podobne podejście do SOTG, jest to dużym ułatwieniem. Kiedy wszyscy tak samo starają się respektować te zasady, to całość działa. Gdyby wszyscy w podobny sposób mieli je w poważaniu, to też by zwiększało spójność drużyny. Na szczęście jednak, większość środowiska ultimate wydaje się mieć to pierwsze podejście – i dzięki temu ta dyscyplina funkcjonuje.
Ostatnie z pytań, jakie nasuwa mi się przy tych rozważaniach, brzmi: czy w związku z systemem SOTG oraz brakiem sędziów, na graczach ultimate ciąży większa presja niż na zawodnikach innych sportów drużynowych?
Trudno powiedzieć – na pewno jest to rzecz ciekawa do zbadania. Wydaje mi się, że częściowo to źródło stresu osłabiają czynniki społeczne, takie jak wysokie zaufanie względem siebie w środowisku ultimate. I to, że uczestnicy tego sportu grają w niego z powodów silnych motywacji wewnętrznych, a nie np. dla pieniędzy. O tym będzie w drugiej części artykułu o specyfice ultimate z perspektywy psychologicznej, dotyczącej punktów 3-5. W międzyczasie jestem ciekawa Waszych opinii – piszcie w komentarzach!
Przypisy:
¹ Lista ta powstała przede wszystkim w oparciu o moje obserwacje i doświadczenie na arenie polskiej oraz w oparciu o literaturę, taką jak Ultimate Glory: Frisbee, Obsession and My Wild Youth Davida Gessnera (bardzo polecam!) czy różne artykuły trenera Benjiego Heywooda (understandingultimate.wordpress.com) oraz z USA Ultimate Magazine. Nie ulega jednak wątpliwości, że przede wszystkim odnoszą się do realiów polskich i niekoniecznie różnice te są takie same w innych krajach.
² Więcej na temat SOTG i systemu oceniania znajdziesz tutaj: http://www.wfdf.org/sotg/about-sotg
³ Termin ten powstał przy okazji tworzenia tego artykułu. Jest to moja autorska koncepcja, którą chętnie bym rozwinęła i dowiedziała się Waszych opinii na jej temat. Nie jest to natomiast sprawdzona teoria i służy na razie jedynie lepszemu uporządkowaniu myśli.
4 Chase Sparling-Beckley pisał o tym w artykule dla USA Ultimate Magazine, The Spirit Circle. Numer letni z 2013 roku, strona 72: https://www.usaultimate.org/multimedia/usa_ultimate_magazine/usa_ultimate_magazine_2013_summer.aspx
4 komentarze
Pytanie jak i czy w ogóle powinniśmy wpływać na ludzi aby kierowali się pierwszym a nie drugim podejściem.
Po przez rozwój ultimate (większa ilość graczy) co raz ciężej jest “utrzymać w ryzach” postepowanie wg zasad SOTG. Co innego gdy drużyna ma silne fundamenty i historię, a co innego gdy drużyna tworzy się z totalnie nowych osób.
Nastawieni jesteśmy na to by co raz więcej osób grało, a co raz trudniej jest przekazać “walory” bycia obiektywnym. Stąd, więcej jest sytuacji spornych i poczucia niesprawiedliwości kiedy ktoś wykorzystuje regulamin interpretując większość sytuacji jako możliwość cofnięcia udanej zagrywki przeciwników.
Czy jako trenerzy/ kapitanowie, powinniśmy mieć wpływ na opisany paradoks ultimate czy też pozwolić każdemu zawodnikowi doświadczać tego na swój sposób i czekać aż zrozumie? Czy nie doprowadzi to do sytuacji, że na bad call odpowiadamy bad callem i wszyscy przestają wierzyć w ducha tego sportu?
Świetne pytania.
Według mnie świadomość tego paradoksu jest bardzo wartościową wiedzą w prowadzeniu drużyny i jak najbardziej warto ją wykorzystywać. Jeśli wiemy, że system SOTG i brak sędziów może prowadzić do tych dwóch podejść, a chcemy mieć drużynę jak najbardziej zgraną i spójną, to warto otwarcie mówić o tym, którym podejściem się ona kieruje i do czego wszyscy jej zawodnicy powinni dążyć. Można to potraktować jako jedną z zasad zespołu.
Co do tego rozróżnienia na drużyny z silnymi fundamentami, a powstającymi z nowych osób. W obydwu sytuacjach kluczowe, a często pomijane jest posiadanie spisanych zasad. W nich można ująć właśnie m.in. podejście do spiritu, ale też najważniejsze wartości i umiejętności, które dana drużyna chce rozwijać. Dzięki temu łatwiej “utrzymać w ryzach” zawodników – jest się do czego odnosić. I tutaj wcale nie jest oczywiste, że te drużyny z historią już to mają. Często okazuje się, że jest to traktowane u nich tak naturalnie, że dopiero w momentach dużych zmian czy kryzysów okazuje się, że tego nie ma i są wątpliwości, jak sytuację rozwiązać. Wtedy warto te reguły wspólnie stworzyć. Natomiast przy budowaniu drużyny od nowa – najlepiej to zrobić już na samym początku. Będę o tym pisała artykuł w swoim czasie!
Z kolei pytanie, jak i czy w ogóle wpływać na ludzi – to już bardziej filozoficzne 😉 Wiadomo, że zawsze znajdą się tacy, którzy nie uwierzą, że jedno podejście ma więcej korzyści niż drugie, dopóki nie sprawdzą na własnej skórze. Nie ma jednak nic złego w tym, żeby osoba typu kapitan/trener/mentor/ekspert danej dyscypliny, która ma już takie kwestie przemyślane i zna konsekwencje obydwu dróg, naprowadzała pozostałych w którymś kierunku. Warto na pewno otwarcie o tym rozmawiać, a nowym zawodnikom tłumaczyć tę specyfikę ultimate stopniowo, ale od samego początku ich uczestnictwa w nim. W końcu brak sędziów i stosowanie się do SOTG to cechy naszego sportu, z których powinnismy być dumni i powinny być tak przekazywane, żeby dalej działały 🙂
Ja skorzystam z okazji i podzielę się swoimi przemyśleniami natury właśnie filozoficznej. Ulti daje dużo przyjemności z grania, trenowania, bycia w społeczności i jako sport daje powód i okazję do rozwoju fizycznego. Jednak brak sędziów i złożenie odpowiedzialności w ręce zawodników wymaga, aby rozwijać się także wewnętrznie co wymaga dużej świadomości. SOTG opiera się na respekcie dla apektu prawnego (zasady, do których musimy się dostosować i je egzekwować) i etycznego gry (szacunek do zawodników obu drużyn w każdym kontakcie z nimi). Wchodząc głębiej w rozpatrywanie SOTG i każdego punktu oceniania go, rysuje nam się obraz bardzo dojrzałej osoby.
Patrząc na rozgrywki innych sportów, zachowanie zawodników czasem przywodzi mi na myśl dzieci, które starają się zrobić coś co zostało im zabronione, tak żeby rodzice nie zauważyli. Wszystko żeby wygrać.
Tutaj trzeba zadać sobie pytanie czy wyżej stawiamy sobie zwycięstwo czy rozwój osobisty i sportu, który kochamy?
SOTG jest nieodłącznym elementem ultimate. Jako zawodnicy i sędziowie powinniśmy poważnie podchodzić do obu elementów i tak jak wymagamy od siebie i swoich kolegów z drużyny biegania i skakania na 100%, tak samo powinniśmy myśleć i angażować się w SOTG.
[…] ten jest kontynuacją wprowadzenia do psychologii ultimate. W pierwszej części po krótce przedstawiłam, nad czym można pracować z psychologiem sportu oraz czym wyróżnia […]