Znów przed nami magiczny weekend w Opalenicy, finałowa batalia o tytuł królowych i królów polskiego ultimate’owego podwórka, bo – ku rozpaczy hardkorowych fanów AUDL, boksowania łokciami w stacku i layoutów w plecy – to mistrzostwa w kategorii mixed, czy też, jak to pięknie spolszczono, koedukacyjnej, są obecnie najbardziej prestiżowym i najmocniej obsadzonym turniejem nad Wisłą. Gromadzą niemal wszystkich najlepszych graczy, co, ze względu na liczbę uczestniczących drużyn, nie jest możliwe na czempionacie odseparowanych płci. „Wrześniowe Szaleństwo” odbywa się w tym roku po raz pierwszy w nowej formule – 12 zespołów powalczy o mistrzowską koronę, a kolejnych 12 – o to, by za rok w ogóle stanąć w szranki. Zmiana formatu przyniosła tez zmianę sposobu ustalania seedingu, zmuszając do rozmyślań nad odłożonymi w czasie konsekwencjami na przykład drużynowego wesela sprzed 3 lat, i przynosząc pożywkę wielbicielom teorii spiskowych, wszędzie dostrzegającym mroczny cień gabinetowych upiorów z PSGU. Odpowiedź na pytanie „kto zostanie mistrzem Polski?” – jeszcze 2 lata temu brzmiące po prostu “dlaczego Grandmaster Flash?” – jest w tym sezonie jeszcze trudniejsza.
Grupa A
Jedyneczkę w nowym rozstawieniu dostały KWR Knury. Analizę zaczynamy niekulturalnie od komponentu męskiego, bo akurat w zespołach grupy A brzydsza płeć dominuje. KWR to rodzina dwóch ojców – rewelacyjnych braci Dobranowskich, a w składzie widnieją ważni gracze The Bridge a.k.a. GSH a.k.a seryjnego mistrza Polski, i Fabryka Hammerów kadry u-24 (chociaż kto tam ich nie rzucał…), David Bwire Ekonjo. Taka ekipa musi budzić respekt. Mimo zdobycia srebra MPX trzy razy z rzędu, chyba ciut niedoceniana w przedturniejowych typowaniach. Być może, przyczyna leży w pewnej tajemnicy, jaką osnuty jest co roku żeński skład Knurni. Ostatecznie, zawsze okazuje się mocny – i w Opalenicy nie będzie inaczej. Katarzyna Marek, Magdalena Faliszewska – to potencjalne gwiazdy nie tylko KWR, ale całego turnieju. Mocnymi punktami powinny być też doświadczone Magda Szwed i Elwira Piekart – nie wypada kobiecie wypominać wieku, ale świat już jarał się jej layoutami na Get Horizontal, kiedy w Polsce dopiero uczono się forehandu. Oddajmy więc głos wielkiej mistrzyni:
Jesteśmy przygotowani na ciężką walkę od początku do końca. Wyciągnęliśmy wnioski z zeszłego roku, gdzie byliśmy wąskim składem i w finale zabrakło nam zwyczajnie sił. Zasililiśmy knurską hordę o nowe osoby, Świeża krew na pewno odciąży trzon drużyny w fazie grupowej.
W sezonie KWR grało regularnie na Poligonie, gdzie ogrywano właśnie tę „świeża krew”, co na mistrzostwach powinno zaprocentować. Knurnia od lat marzy o złocie i cóż, nie można powiedzieć, żeby teraz pasowało im ono, jak świni siodło.
Grupa A to prawdziwe ZOO, z kotami w kolejnej klatce. Zawierucha też jest nietypową rodziną, z głową rodu Holnickim i dziadkiem Rogińskim na czele. W składzie, podobnie jak Knury, mają kilku graczy z tegorocznego półfinału EBUC w Portimao, w tym asa innej modnej kadry, u-24 – Krzyśka Zająca. Czy jego chude ciałko wytrzyma tak ciężki sezon? My stawiamy, że Zając nawet nie rozumie tego pytania. Koci styl wesprą w tym roku dwie drapieżne kocice – kadrowiczki z Gyor, Zosia Knapik (to chyba w ogóle rekordzistka tego sezonu, jeśli chodzi o liczbę turniejów i zespołów – oprócz seniorskiej kadry kobiet, zagrała w kadrze u-20 Open (!), Flowers, a tydzień temu wygrała młodzieżowe mistrzostwo w barwach Flow) i Dagny Gorostiza, a w swoje pazurki niejeden dysk zgarnie na pewno królowa scoresów z kadry i Troubles, Antonina Tataj. Atutem ZWR powinno być turniejowe zgranie – grali sporo, zwyciężając choćby na sentymentalnym Rondzie. Ze swoją wypracowaną chemią na boiskach i parkietach, pokręconymi taktykami w D i szerokim mocnym składem, Zawierucha wygląda na kandydata może nawet do medali. Ale jak tu wszystkich pogodzić, skoro trzecią drużyną w grupie są…
Brave Beavers – dzieci Jakuba Grzybka jakiś czas temu dorosły, a teraz zaczynają powoli przerastać polską scenę. Bobry to przede wszystkim kręgosłup kadry u-24, mającej na swoim koncie łzy Kolumbii czy Australii. Mateusz Gibki, Adam Łepak i Michał Schiller pozamiatali już w tym roku na mistrzostwach Open, prowadząc Uprising aż do emocjonującego finału; zagrali w seniorskiej kadrze w Gyor – zdecydowanie mają więc wystarczające doświadczenie i skille, by wygrać coś i na MPX. Fani młodych talentów na pewno czujnie będą obserwować Joannę Jurgę i Małgorzatę Maćkowską, rozwijające się w tempie, w jakim w Sardicach sprzedaje się smažený sýr. Niemniej, ciężar spocznie pewnie na dynamicznych, rzucających wszystko handlerach. Zespół otrzaskał się w bojach, grając praktycznie wszystko, co było w Polsce w tym sezonie do zagrania, ich turniejowe doświadczenie nie powinno już stanowić większego problemu.
Nasz typ: grupa śmierci. Berło faworyta należy do KWR, od trzech lat meldujących się w finale, ale zależnie od dyspozycji dnia, w tym ZOO może zdarzyć się wszystko.
Grupa B
Szli w górę, marzyli o mistrzostwie, potem mieli kryzysy, dramaty, ale rzucili ziarno, dziś zbierają plon – historia Flow AZS AWF Wrocław to prawdziwa biblijna przypowieść o siewcy i jednocześnie materiał na brazylijski serial. Jak w dobrej latino telenoweli, skończyło się spektakularnym happy endem, czyli ubiegłorocznym mistrzostwem Polski, pierwszym w epoce po Arcymistrzu Światła. Mówią, że obrona tytułu to inna para kaloszy, bo presja podąża za tobą krok w krok i sapie wilgotnie w kark – jednak wrocławianie zrobili w tym sezonie wszystko, żeby być jeszcze mocniejsi i rozpocząć własną dynastię. Zagrali bardzo dobry Windmill, jeszcze lepsze kwalifikacje do EUCF, gdzie przejechali się walcem po regionalnej konkurencji, do tego znaczna część drużyny tworzyła fundament seniorskiej kadry mixed w węgierskim Gyor. I to właśnie zgrany kolektyw, a nie indywidualne umiejętności bardzo dobrych przecież zawodników, wydają się największym atutem FLOW. Silnym ogniwem będzie na pewno Małgorzata Czaplińska, która oprócz kadry trenera Wróbla była też w Heidelbergu z u-24, po kontuzji wraca piekielnie utalentowana Zuzia Brzezińska, a drużynę Flow wzmocni koleżanka z reprezentacji, Barbara Raba. Ponad połowa chłopaków to z kolei mistrzowie polski Open w barwach The Bridge. Oprócz tercetu starych wyjadaczy jeszcze z poprzedniej, wrocławskiej epoki – Urbanika, Specjała i Milanowicza – Flow od paru lat niesie nowa fala, wśród której szczególnie wyróżniają się Maciej Pająk i Daniel Błach, również członkowie kadr mixed – seniorskiej i u-24. O tym pierwszym mówi się nawet, że lada chwila może być najlepszym graczem nad Wisłą. Obrońcy tytułu, bardziej zgrani i doświadczeni – złoto to dla Flow w Opalenicy to cel… minimum.
ODKRYLI JEDEN PROSTY TRICK, INNE DRUŻYNY ICH NIENAWIDZĄ! RJP często się nie docenia i nikt do końca nie rozumie, jakim cudem tak konsekwentnie od paru lat moszczą sobie miejsce w ścisłej krajowej czołówce. 5,6,5 – to miejsca RJP w ostatnich trzech turniejach, klękajcie więc narody przed Emerytami i Rencistami. Dowodzeni przez obdarzonego analitycznym umysłem lokalnego profesora Xaviera, Adama Tomczyka, swoją siłę czerpią z niebanalnych taktyk, przede wszystkim w obronie. Mają też prawdziwą gwiazdę pierwszej wielkości – Monika Zaczkowska to liderka kadr i warszawskich seryjnych mistrzyń Troubles, a jej umiejętności błyszczą jak diament dopiero oprawione w system RJP. Oprócz „Rzaby” (taki zapis promuje sama zainteresowana), warszawscy pionierzy ultimate mogą swoje losy pokładać w ręce Karoliny Sołtyk-Sołtyckiej, której umiejętności rosły podczas wyczerpującego sezonu gier w seniorskiej kadrze kobiet, u-24 i Troubles. Dawną i zapomnianą historią jest też one-man show Adama Tomczyka – od kilku sezonów weterana niejednokrotnie wyręcza koalicja mocnych zawodników, na czele z Tomkiem Kublinem, który w tym roku wywalczył z Mojrą awans na EUCF, i wiecznie nakręconym nieznaną światu farmakologią, Adrianem Sosną. Warto dodać przy tym, że ręka RJP sięgnęła na południe, przygarniając kilkoro wartościowych graczy z tamtego regionu. Emeryci i Renciści, jak zawsze, grali dużo, zwyciężając dwa tygodnie temu w łódzkim Fabrykancie. Czyli – jest forma, i żal nam przeciwników, którzy będą musieli wytężać swoje zwoje mózgowe, kombinując, jak przejść zonę tej niewygodnej drużyny.
W grupie B dojdzie zresztą do rewanżu za wspomniany finał łódzkiego Fabrykanta. Wtedy Uwaga Pies musiała uznać wyższość drużyny RJP, poznaniakom na pewno marzy się więć szybki rewanż. Dużo w tej kwestii zależeć będzie pewnie od tegorocznych reprezentantów Polski – wypożyczana z Albatrosa Weronika Sawczak zagrała na Węgrzech w kadrze mixed, tak jak Katarzyna Młodzikowska, a Jan Staniewicz przeszedł szlak bojowy za Dominikiem Dobranowskim, ucząc się na pamięć taktycznej biblii, niezbędnej do gry w kadrze Open i drużynie Uprising. Jedno w przypadku poznaniaków nie zmienia się od prawie 20 lat – hucki będzie sypał Patryk Tomiak. – Jadę bez kontuzji, a to się docenia po tylu latach. Cały czas cieszę się grą, a to zawsze było dla mnie najważniejsze. Więc jadę naładowany pozytywną energią, jak cała Uwaga – Patrykowi zazdrościmy pogody ducha i życzymy zdrowia. Uwaga to też drużyna, która nie stroni od eksperymentów taktycznych, a na ich mecz z RJP powinni bukować bilety analitycy ultimate z całej Europy Wschodniej.
Nasz typ: inny rezultat, niż pewne pierwsze miejsce Flow, byłby sensacją. Wrocławskie Tornado już pewnie kalkuluje, kto będzie pilnował ćwierćfinałowych wrót do medali i niewykluczone, że postara się oszczędzić kluczowych zawodników w meczach grupowych. W tym szansy powinni upatrywać Emeryci i Renciści, którzy przy splocie właściwej aury, koniunkcji gwiazd, rozpylonych chemtrailsach i niekorzystnym biometrze przeciwnika, mogą pomarzyć o sprawieniu niespodzianki. Stawiamy, że ponownie poradzą sobie za to z Uwagą, wychodząc z grupy z drugiego miejsca.
Grupa C
Przez 5 lat na polskich podwórkach rządziły rozgrzane do czerwoności turntable Grandmaster Flasha, ale w końcu przyszło nowe pokolenie, zamieszki w LA, gangsta rap – i funkowy styl dziadzi musiał ustąpić nowemu królowi na dzielni. Ojciec hip-hopu utrzymał jednak fason, broniąc w zeszłym roku miejsce w czwórce. A teraz chce odświeżyć styl i wrócić na szczyt. W składzie zagra troje zawodników z debiutującej w tym roku na młodzieżowych mistrzostwach drużyny GMF, zwanej również „dziećmi Szatana”. Zakroczymska, Kozakoszczak i Pętlak – to nadzieja, że fioletowy będzie znów modny w polskim ulti. Jednak w tym roku główne role odegrają jeszcze ludzie ze „złotej drużyny” – z Ewą Bańbułą-Dydą i Mikołajem Smogórem na czele. Kilku gwiazd z zeszłego roku zabraknie – w tym pani kapitan Troubles Oli Dyśko-Sieraj – ale kapitan Grandmastera Filip Krynicki językiem inżyniera dusz, tłumaczy:
Chodzi o to, żeby dać drużynie dobrą sytuację startową w kolejnych latach. Te mistrzostwa to ma być taki „testament” dla młodych. Chcemy, żeby powoli brali na siebie odpowiedzialność za drużynę.
Brzmi pięknie, ale rewolucje rodzą się bólach i Grandmaster będzie pewnie na tym turnieju cierpiał – ale z cierpienia może wyniknie coś wielkiego.
W zgoła innej sytuacji jest ekipa BC Kosmodysk. Piaskowi hegemoni, którzy nigdy dotąd nie przegrali na plażowych mistrzostwach Polski, na trawie notują zdecydowanie słabsze wyniki. Do Opalenicy jadą jednak w niemal optymalnym składzie, grającym ze sobą wiele lat – biorąc pod uwagę skumulowany w drużynie talent, lepszej okazji na coś więcej, niż ćwierćfinał, może nie być. Choć wiadomo, że plaża i trawa to dwa różne żywioły, o skali możliwości BC niech świadczy gra aż 4 panów w kadrach z Portimao. Jan Madej, Stanisław Stupkiewicz i Paweł Wiejski mieli okazję powalczyć o medale w Open, Michał “Scooter” Rudy zajął w mixed ulubione miejsce polskich reprezentacji – 9. Wśród pań, z ciekawością będziemy przyglądać się rozwojowi liderek drużyny Lost and Found – Agata Strzałkowska i Julianna Czapska muszą w młodziutkiej drużynie wziąć na siebie dużą odpowiedzialność i zobaczymy, jak przełoży się to na ich boiskową postawę w dywizji mixed. Na ile uda się BC przenieść formę z plaży na boisko? Czy niczym Tuskeni, pozostaną jedynie ludźmi pustyni?
Pod pewnymi względami, podobna jest sytuacja zespołu z miasta Kraka. Mimo nowych twarzy w składzie, pewnie o obliczu KrakUfa, podobnie, jak w poprzednich latach, decydować będą z jednej strony Aldona Krysiak i Magdalena Kimla, z drugiej – doświadczeni Hubert Kubit, Jan Bednarski, Michał Zygmunt czy Chris Prosser. Trzej ostatni ubierali w tym sezonie barwy Uprising, a Michał i Chris mieli okazję zostać zzoltanowani w węgierskim Gyor, reprezentując Polskę w dywizji Open. Słabością KrakUfa może być niewielkie doświadczenie wśród pań, które próbowano nadrobić ich grą w barwach Frelek na mistrzostwach O/W, a także regularnymi występami na śląskim Poligonie, gdzie KrakUf zajął miejsce zaraz za czołową ósemką. Perełką, która nie przejmuje się takimi bzdurami, jak krótki staż, jest Sonia Kasińska. Sonia, dotąd piłkarka, w świat ultimate wjechała z buta, po zaledwie roku gry zdobywając bilet na turniej w Heidelbergu, i drużynowa starszyzna po cichu liczy, że w końcu da im odpocząc. Rok temu na mistrzostwach KrakUf zanotował 11. miejsce, zresztą zaraz za BC, i naszym zdaniem, ewentualny awans do ćwierćfinałów powinien potraktować jako sukces, co potwierdza w
rozmowie z nami główny handler drużyny Chris Prosser:
KrakUf ma dwie twarze. Z jednej strony, rozumiejący grę doświadczeni gracze, z drugiej, zawodnicy grający około roku, mający za to wielki potencjał. Taki mix może być trudny dla rozwoju boiskowej chemii, ale udowadnialiśmy już, że to może zadziałać.
Mamy nadzieję, że nasz brak wiary wpłynie mobilizująco na sympatyczny zespół, bo nie ma większej przyjemności w sporcie, niż utrzeć nosa pismakom.
Nasz typ: grupa zespołów z problemami, które jednocześnie, jeśli złapią wiatr, mogą zerwać się w rączy galop czarnego konia. Zaryzykujemy jednak, że wszystko rozstrzygnie się w meczu Grandmaster Flash z BC Kosmodysk. Warszawskie klasyki wygrywa się psychiką, więc zdecyduje, jak u Wilka, twarda bania i zaciśnięte pięści, walka na gołe klaty i zaskakujący cios cegłą w skarpecie.
Grupa D
Scoresy na frisbee.pl, nieoceniona skarbnica wiedzy polskim ulti, informują, że zawodnicy mJah mają w sumie ponad 5 tysięcy rozegranych spotkań. Oczywiście, strona premiuje stołeczne rozgrywki, jednak taka statystyka pokazuje wyraźnie – mówimy o bardzo doświadczonej drużynie. Jako jej największy atut każdy średnio zorientowany fan ulti w Polsce, pijany i w środku nocy, wskaże bezbłędnie – grające w mJah panie. To niemal w komplecie mistrzynie Polski z Troubles i ich finałowe rywalki z Flowers. A to przecież nie wszystko, bo w składzie popularni „Terroryści” mają jednoosobową armię, Pogromczynię Ameryki, Paulinę Dul. Pani kapitan reprezentacji Polski i Kwiatuszków będzie w centrum uwagi po świetnych występach w drużynie Eurostars, przez które zacinały się internetowe transmisje, oblegane przez fanatyków z pogrążonej we śnie Polski. Moc na boisku, potężne hucki, highrelease forehand – na to na pewno liczymy ze strony Pauliny. Otoczona będzie aż czterema koleżankami z seniorskiej kadry kobiet z Gyor. Meller, Popek, Podpora i Ryczkowska – ta ostatnia debiutuje w barwach mJah – mają wesprzeć “Patre” lepiej, niż Nankatsu wspierało Tsubasę. Wśród chłopaków, liczni Mojracy, z głównym handlerem O w warszawskiej ekipie i kadrze mixed na plaży, Piotrem Latoszewskim, który gra jak z nut od kiedy, jak zdradził naszej redakcji, wyciszył swoje wewnętrzne ja. Highlightsy znów ukradnie pewnie Kamil Osiecki, wracający po kontuzjach – redaktor Dobranowski pisał niedawno o braku odpowiedniej kontynuacji polskiego projektu World Games, więc tym bardziej Kamil, miło widzieć Cię z powrotem! mJah grało w tym sezonie dużo, ale bez rewelacyjnych wyników – natomiast tajemnicą poliszynela jest, że trzykrotni halowi mistrzowie w pełnym składzie spotykają się tylko na drużynowej Wigilli i MPX. Po kolejnych porażkach w półfinałach, apetyty Mudżahedinów Dysku nie mogą być inne, niż gra w finale.
W grupie D Patra spotka swoją koleżankę z Eurostars. Grażyna Chlebicka od lat dowodzi „Terakotową Armią” 4hands – w ostatnich miesiącach pochłonęła ją jednak inwazja na Stany Zjednoczone i musiała oddać hetmańską buławę w ręce koleżanek i kolegów z drużyny. Jej powrót na kampanię wrześniową na pewno na nowo uskrzydli serca drużyny, którą tak wiele razy wiozła na mecze swoją furgonetką. Wiele będzie też zależało od Kasi Kamionki, która optymistycznie patrzy w przyszłość:
W tym sezonie udało nam się pojechać na sporo turniejów, wypracowaliśmy fajne porozumienie między zawodnikami. Opracowaliśmy koncept na to jak chcemy zagrać z przeciwnikami w grupie, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu.
Tajemniczo tłumaczy handlerka 4hands. Uwagę zwraca nieobecność w składzie legend Czterorękich, Sylwii Wróblewskiej oraz państwa Gossów, którzy czekają na narodziny kolejnego potomka, zapewne Hugona. Serdecznie gratulujemy. W tej sytuacji ciężar odpowiedzialności spocznie na barkach kapitana Mojry Kacpra Podgajnego, który w ekskluzywnej rozmowie z naszym portalem przyznał, że jeszcze ani razu się w tym sezonie nie zmęczył. Kacper pewnie najchętniej rzuciłby do siebie, po czym sam się spoachował, jednak dopóki nie zajdzie rewolucja w przepisach, musi liczyć też na dobrą postawę reszty drużyny, na czele z Agnieszką Ząbkowicz, Andrzejem Chlebickim, utalentowanym Stasiem Glinką, który zebrał w tym sezonie szlify w kadrze juniorskiej u-20, a w barwach Mojry stanowił pewny punkt linii O, oraz weterana boisk i squatów, przyjaciela zapomnianych rodzin, Piotra Wiśniewskiego. Siłą 4hands zawsze był żelazny kolektyw i mimo braku kilku liderów, nie powinni zejść poniżej solidnego poziomu, a ich ewentualne zlekceważenie może skończyć się dla przeciwnika czterorękim duszeniem w stylu Mameda.
Najniżej rozstawionym zespołem w grupie D i ostatnim w tym zestawieniu, jest Frisbnik – co pokazuje, że choć polskie ultimate może nie notuje spektakularnych sukcesów, to poziom idzie w górę, a na pewno się wyrównuje. Na mistrzostwach I ligi nie ma bowiem zespółu, w którym nie graliby tegoroczni reprezentanci Polski. Wiadomo, kadr było mnóstwo, ale dzięki grze na zagranicznych turniejach na wysokim poziomie, kadrowicze mogą przenieść doświadczenie do swoich drużyn, pomagając rozwinąć się innym graczom. Ale do meritum – Frisbnik to kolejny przedstawiciel młodych gniewnych, którzy pragną udowodnić starej gwardii, kto naprawdę umie grać w tę grę. – Na pewno nikogo nie lekceważymy, ale jednocześnie nikogo się nie boimy – podkreśla napakowany jak kalifornijski ratownik, rybnicki Hasselhof Jan Kopiczko, który jest jednym z aż 5 zawodników Frisbnika, którzy w tym sezonie reprezentowali barwy Uprising i seniorskiej kadry Polski. Mikołajec, Wątroba, Gliwa i Szymura – to na pewno przyszłość rodzimego ultimate, natomiast bez silnego wsparcia pań, może być im trudno o sukces tu i teraz. Niezbędna będzie więc dobra postawa takich młodych zawodniczek, jak Julia Bujar i Aleksandra Wieczorek, która według Kopiczki jest „ciągle na fali” od mistrzostw świata w Heidelbergu. Frisbnik grał w tym sezonie dużo, na Poligonie wszedł do playofów, i z pewnością ostrzy sobie zęby na awans do ósemki, a może nawet coś więcej.
Nasz typ: Najrówniej w grupie wyglądają mJah, trudno się u nich doszukać większych słabości, przy tym mają w składzie wielką gwiazdę turnieju w osobie Pauliny Dul. Drugie miejsce rozstrzygnie się w starciu Moc kontra Strategia – my, wobec absencji w 4hands, postawimy na ekipę Frisbnika
Pisząc ten artykuł, sami byliśmy zaskoczeni, jak wielu zawodników z doświadczeniem międzynarodowym, szczególnie zdobytym w tym sezonie w kadrach oraz dzięki coraz regularniejszej grze eksportowych drużyn Open i Women, mają zespoły I ligi. Dlatego można spodziewać się, że poziom na tych mistrzostwach będzie jeszcze wyższy, niż rok temu. Przewidywać to, co będzie się działo po rundzie grupowej byłoby szaleństwem, i tak pewnie papierowymi ekspertami okażemy się jeszcze przed sobotnim południem. Z mistrzowską presją będą musieli radzić sobie zawodnicy Flow i wygląda na to, że są do tego doskonale przygotowani. Nie odkryjemy Ameryki – zagrozić powinna im Knurnia i mJah, ale inny wynik, niż drugie mistrzostwo z rzędu dla Wrocławia byłby niespodzianką.
A te kochamy ponad wszystko, więc rozsypanie się naszych prognoz, obraźliwe komentarze pod tekstem, wytykające brak podstawowej wiedzy i pełne wyższości spojrzenia drużyn, które przebiją nasze zapowiedzi, powitamy szerokim uśmiechem…
PS: Autorem większości zdjęć jest LukeZdunek, ale nie wszystkich autorów znamy, bo zdjęcia wygrzebałem z archiwum ostatnich 3 lat. Zdecydowałem nie podpisywać żadnego ze względów estetycznych @helio
Brak komentarzy