To już oficjalnie potwierdzone. Na stronie Europejskiej Federacji Ultimate (EUF) w piątek pojawiła się informacja o anulowaniu kwalifikacji regionu północnego do tegorocznych finałów Klubowych Mistrzostw Europy (EUCF 2022). Z ostatniej wiadomości wiemy, że żeńskie kwalifikacje zostały odwołane!
Kwalifikacje przeniesione do Warszawy
Jak podaje komunikat EUF-u, z powodu małej ilości zgłoszonych drużyn Open w regionie północnym kwalifikacje zostają przeniesione i połączone z kwalifikacjami regionu wschodniego. Te będziemy mogli śledzić na żywo w Warszawie w dniach 26-28 sierpnia. Do dzisiaj (20 lipca) wszystkie drużyny z regionu północnego (również te które się nie zgłosiły) są zobowiązane do potwierdzenia uczestnictwa w turnieju kwalifikacyjnym. W związku z tym w kategorii Open (po połączeniu) w Warszawie bidy na turniej dostaną drużyny z: Polski, Czech, Austrii, Słowacji, Ukrainy, Turcji, Szwecji, Finlandii, Litwy, Łotwy i Estonii.
Kluby żeńskie spotkają się dopiero w Caorle.
Kwalifikcja żeńskie zostały odwołane! To oznacza, że wszystkie drużyny zgłoszone do rozgrywek automatycznie kwalifikują się do finałów w Caorle. Polskę napewno będą reprezentować dwa kluby: Panthers Wrocław oraz Troubles Warszawa. To pierwsza taka sytuacja w której drużyny z całej Europy nie muszą brać udziału w eliminacjach. Nie wróży to jednak dobrze dla żeńskiej sceny.
Kiepska kondycja sceny
Te wszystkie informacje jasno dają do zrozumienia, że kondycja europejskiej sceny ultimate frisbee jest w złym stanie. Przynajmniej jeśli mówimy o kategoriach open/women. W post-pandemicznej rzeczywistości która dodatkowo stymulowana jest kryzysem ekonomicznym i galopującą inflacją wydaje się, że ważniejsze dla zawodników może być aktualnie poświęcenie się dbaniu o przyszłość swoją i bliskich w przeciwności do napełniania pieniędzmi ultimejtowej studni bez dna.
Problem w podejściu?
Subiektywnie i dla mnie osobiście niestety ultimate to wciąż sport w którym głównie chodzi o dobrą zabawę bez zobowiązań. Sprzyja temu mocno powlekana otoczka polegająca na wiecznym problemie promocji sportu na szerszą skalę, kulcie SOTG (w szczególności zasad mających niewiele wspólnego z poświęceniem się idei mocnego trenowania i emocji z tym związanych), finansowaniu czy braku adaptacji do warunków zmieniającego się świata. Dużo łatwiej jest bawić się w ultimate 1-2 razy w tygodniu i raz na dwa miesiące pojechać na turniej pod namioty, żeby w sobotę wygrać we flip cupa na players party niż poświęcić się tej dyscyplinie całym sobą. No bo w sumie po co? Kasy w tym nie ma, sport jest praktycznie nieznany, poważniejsze imprezy są raz na cztery lata, a codzienność i kryzys z którym się mierzymy coraz mocniej łapie nas za koszulkę.
Ktoś powie, że jest EUCF. No tak, to prawda. Tylko, że koszty duże, promocja słaba, a za wygranie mistrzostw Europy dostajesz jedynie puchar który musisz zwrócić za rok, fakturę za paliwo, hotel i parę innych rzeczy. Możesz również paść ofiarą niesłusznego calla w najważniejszym momencie, który przeciwnik w przypływie emocji zgłosi i nie odpuści. Ty po meczu ocenisz go na 0 ale to i tak nie wynagrodzi Twojego poświęcenia, hartowania ciała na siłowni, podporządkowywania dni, miesięcy, znajomych, rodziny pod to żeby być lepszym, żeby pokazywać atletyczność i efekty ciężkiej pracy promując ten unikatowy sport. On pójdzie wyżej i nie za bardzo przejmie się tym, że po drodze ktoś go ocenił na 0. Przecież zaraz o tym większość zapomni.
Troszkę ciężej jest trenować 5-6 razy w tygodniu, dobrze się odżywiać, promować dyscyplinę jako ekstremalnie wymagający sport czy jeździć na duże europejskie turnieje, które pochłaniają całkiem spore sumy. Ograniczenia które temu towarzyszą można spotkać na każdym kroku. Kogo za to winić, gdzie szukać przyczyn, czy wogóle jest sens szukać, drążyć? Przyszedłem do tego sportu po 11 letnim epizodzie trenowania półzawodowo tenisa ziemnego i od 10 lat próbuję zrozumieć dlaczego tak wspaniała dyscyplina z roku na rok stoi cały czas w tym samym miejscu lub regresuje.
Na czym my się skupiamy… ?
Zakończyły się właśnie The World Games – przedsionek olimpiady gdzie ultimate jest jednym z bardziej rozpoznawalnych sportów. Pal sześć, że od półfinałów nie można było śledzić transmisji bez hackowania internetu lub subskrybowania Nathana Kolakovica. Ten kto gościa zna, lub śledzi nasz fan page mógł pooglądać. Przepraszam należy wspomnieć o Polsat Sport News który puścił 1-2 mecze o 1 w nocy (akurat byłem nieobecny więc dokładnie nie pamiętam). Jeśli cudem ktoś z Polsatu trafi na ten artykuł – ogromne dzięki od rodziny ultimate za promocję naszej dyscypliny, ponownie!
Przez pół World Gamesów scena mieszała z błotem Dylana Freechilda, który normalnie w świecie troszkę agresywniej zespajkował dysk. Nikomu nie wyrządził krzywdy, nikogo nie trafił. Facet poświęcił na ten sport praktycznie całe swoje życie, miał na sobie ogromną presję narzuconą nie tylko z góry ale również przez samego siebie, jest niesamowicie ambitny i dał upust emocjom po złapanym punkcie w postaci ciut bardziej agresywnej cieszynki. Czy ludzie którzy są bardziej ekstrawertyczni nie mogą mieć miejsca w tym sporcie pełnym tolerancji ? Jak byśmy kibicowali swoim idolom w tenisie czy koszykówce to pewnie sporo osób jeszcze by zacisnęła pięść przed ekranem telewizora i głośno krzykneła “Let’s go”! w geście triumfu. Takie “akcje” nie w ultimate… Tutaj trzeba być poprawnym w każdym calu. Jak robot.
Parę lat temu na Halowych Mistrzostwach Polski cała scena żyła nie tym kto wygrał turniej albo zaszedł daleko prezentując świetny poziom sportowy tylko tym, że jeden z zawodników po notabene świetnej akcji zespajkował agresywnie dysk niebezpiecznie blisko przeciwnika. Urosło to do skali ogólnopolskiej afery i przyćmiło to co najważniejsze – sport. Notabene rok wcześniej na Mistrzostwach Polski we Wrocławiu panowie zamienili się rolami i wtedy na murawie leżał wcześniej wspomniany zawodnik, a spajkował ten który prawie oberwał na HMP. Na szczęście większość drużyn wtedy grała jeszcze mecze więc obeszło się bez większego echa.
Tu nie chodzi o to, żeby dać zawodnikom pełen luz i żeby na boisku działa się wolna amerykanka jeśli chodzi o zachowanie. Musimy się zachowywać, to zrozumiałe. Problem polega na tym, że nie ma jasno określonych zachowań. W związku z tym interpretować można tak jak zawieje. Jak to wygląda na innych podwórkach? W każdym innym sporcie jest sędzia, który może Cię wywalić z boiska jeśli z zawodnika zmieniasz się w zwykłego chama i zachowujesz się niepoprawnie. Grałem w tenisa, tam piłka jest krótka.
Idą zmiany, ale czy to pomoże ?
Na horyzoncie europejskiej sceny szykują się zmiany systemowe. Do 2025 ma zostać wdrożony nowy schemat rozgrywek. Czy to jednak pozytywnie wpłynie na scenę, przyciągając do sportu coś więcej niż do tej pory? Ile drużyn dotrwa do w pełni wdrożonego nowego systemu? Czy pojawią się jacyś sponsorzy strategiczni? Chciałbym się bardzo pozytywnie zaskoczyć i ten temat poruszymy z pewnością jeszcze nie raz. Wydaje mi się jednak, że dopóki parę ważnych kwestii się nie zmieni to będziemy tylko obserwować jak ludzie się żegnają, a nie witają.
Ostatnio również sporo się mówi o młodzieży i problemach drużyn, odmładzaniu składów. Już teraz mamy poważny problem ponieważ brakuje młodych osób w tym sporcie. Nic dziwnego. Jak byłem mały też kręciła mnie bardziej wizja grania na światowych stadionach w telewizji, jeżdżąc turbo bryką. Za parę lat więcej osób będzie na ultimejtowej emeryturze niż na siłowniach czy interwałach z wizją finału na EUCF. Zegar tyka nieubłaganie, a ja słyszę go coraz głośniej… Ty też ?
Brak komentarzy