10-11 marca odbyły się międzynarodowe warsztaty dla kobiet #youreastarclinics, organizowane przez zawodników EuroStars w ramach EuroStars On Tour. Odbywały się one równocześnie w sześciu europejskich miastach i łącznie wzięło w nich udział około 400 dziewczyn trenujących Ultimate.
Miałam przyjemność uczestniczyć w jednych z nich, które odbywały się w Wiedniu. Poleciłabym to doświadczenie każdej dziewczynie grającej w Ultimate, dlatego postanowiłam napisać relację – żebyście mimo nieobecności mogły wyciągnąć z tego coś dla siebie, a następnym razem też pojechały 😉
Warsztaty, w których uczestniczyłam, zostały zorganizowane w kooperacji z drużynami Mantis, Box oraz stowarzyszeniami Ultimate Vienna i austriacką federacją ultimate. Prowadzone były przez zawodniczki Betty Schnedl i Jaqueline Verrals. Jacqui ma ponad 10-letnie doświadczenie w naszym sporcie, mieszka na co dzień w Londynie i gra dla Iceni. Betty jest austriaczką z 9-letnim doświadczeniem, gra z Box Vienna i będzie reprezentować FABulous na Mistrzostwach Świata w Ohio. Nas było aż 60 uczestniczących, większość z Austrii i Niemiec, ale były też reprezentantki takich krajów, jak: Węgry, Litwa, Słowacja, Czechy, Słowenia, USA, Kolumbia, Meksyk. Z Polski byłam tylko ja.
Całe przedsięwzięcie trwało dwa dni. W sobotę odbyły się dwa treningi, był czas na rozmowy z Jacqui i Betty, a pod wieczór poprowadziły one warsztaty o równości w naszym sporcie i barierach ograniczających kobiety. W niedzielę, również pod okiem EuroStars, podzielono nas na drużyny i grałyśmy turniej 5×5. Wszystko na boisku ze sztuczną murawą, w korkach i w pięknej wiosennej aurze (12-17 C).
Offence
Każdy z treningów trwał 2,5-3 godziny. Tematem pierwszego z nich był offence. Podzieliłyśmy się według własnego uznania na bardziej i mniej doświadczone. Byłam w grupie lepiej ogarniającej i ćwiczyłam pod okiem Jacqui.
W obydwu grupach prowadzącym zależało, żebyśmy wróciły do podstaw i poduczyły się, jak skutecznie gubić swojego obrońcę. Było więc mało rzucania, a dużo cuttowania. Po rozgrzewce ćwiczyłyśmy szybkie zwroty na pachołkach. Dziewczyny zwracały nam uwagę, żebyśmy zawsze przekładały drille bezpośrednio na sytuacje meczowe. I tak tutaj, dobiegając do punktu zwrotnego miałyśmy już patrzeć na rzeczywisty cel, czyli kolejny pachołek, w którego kierunku robimy zwrot. Do tego miałyśmy robić jak najmniej kroków przed zwrotem i schodzić nisko na nogach. Jacqui podkreślała, że różne są teorie na temat tego, przez które ramię lepiej się obracać, więc nie ma to takiego znaczenia. Ważniejszy jest kąt, pod jakim stawiamy stopę przy zwrocie i wybicie w nowym kierunku, ciało natomiast podąża za tym naturalnie. Ważne jest też, żeby na krótkich odcinkach być cały czas nisko, przy dłuższych można natomiast wrócić w biegu do pełnego wyprostu.
Następnie ćwiczyłyśmy trzy rodzaje cuttów, biegnąc z pozycji handlera upline i robiąc zwroty po przebiegnięciu dodatkowego metra za plecami osoby markującej osobę z dyskiem. Dziewczyny wskazywały, że można te zwroty robić wąsko (pod kątem ostrym), średnio-wąsko (szerzej niż poprzedni, wybiegając w kierunku środka boiska) lub zupełnie szeroko, wzdłuż bocznej linii boiska, z zamiarem biegnięcia deep. Najważniejsza przy tym jest natomiast komunikacja niewerbalna: kontakt wzrokowy z handlerem oraz wyraźne zaznaczenie, gdzie się będzie biegło, poprzez mowę ciała – tak, żeby rzucający miał jasny komunikat, dokąd biegniesz. Dobrze więc podjąć decyzję wcześniej i robić wszystko pewnie.
W ostatniej części tego treningu robiłyśmy drille w parach z obrońcą. Tym razem byłyśmy w sytuacji wybiegania ze stacka i miałyśmy wyznaczoną linię, do której miałyśmy zaangażować obrończynię w podążanie za nami, a od razu za nią miałyśmy ją zgubić. Jacqui pokazała nam dwie techniki. Pierwsza polegała na robieniu cuttów tak, żeby obrończyni biegała za nami, a gubienie jej następowało poprzez wykorzystanie okazji, kiedy defenderka odwróci biodra wyraźnie w którąś stronę lub stanie na nodze niekorzystnej do zmiany kierunku biegu. Druga technika to nabieganie na obrończynię tak, aby ją wypchnąć w tył i szybkie wybranie tego kierunku biegu, do którego jest ona odwrócona plecami. Techniki te można łączyć.
Budowanie siły mentalnej
Podczas przerwy miałyśmy okazję podpytać prowadzące o co chciałyśmy. Skorzystałam z tej okazji, żeby dowiedzieć się, jak drużyna Jacqui buduje swoją odporność psychiczną. Przede wszystkim dzielą to na przygotowanie drużynowe i indywidualne.
Za drużynową siłę mentalną odpowiada kapitan. Dobrze, żeby przygotowywał rutynowy układ przed meczami: stałe rozgrzewki i drille, które przypominają konkretne zagrania i dobrze wychodzą zawodnikom. Ma to na celu wprowadzenie porządku i poczucia bezpieczeństwa oraz większej przewidywalności. Ciekawym sposobem jest również wprowadzanie na treningach ćwiczeń budujących wytrzymałość psychiczną, bez mówienia tego wprost drużynie. Jako przykłady, Jacqui mówiła o lekko irytujących ćwiczeniach na zmęczeniu, albo ustawianiu zawodników na boisku w niekomfortowym punkcie, z celem wydostania się z niego pod wiatr. Wszystko po to, aby gracze uczyli się sposobów radzenia sobie w sytuacjach trudnych, które zdarzają się na prawdziwych meczach oraz aby poszerzali swoje granice wytrwałości i koncentracji.
Co do budowania indywidualnej siły mentalnej, Jacqui powiedziała, że u nich w drużynie od każdego wymaga się ustalenia swoich własnych sposobów na radzenie sobie, kiedy coś nie wyjdzie, posiadania metod uspokajania/pobudzania się oraz przywracania koncentracji. Jacqui sugeruje, żeby w momentach, kiedy np. upuścisz dysk w decydującym momencie gry, zawsze spojrzeć na to szerzej. Trzeba pamiętać, że jeśli długo przeżywasz te momenty, zamiast od razu grać dalej, to traci na tym cała drużyna. Poza tym, jest to jeden drop na wiele lat grania przed Tobą, nie ma sensu się tym przejmować. Jej koleżanka ma sposób, że po nieudanej akcji strzela sobie gumką na ręce i więcej o tym nie myśli. Można też powiedzieć sobie jakieś motywujące hasło w głowie, wziąć głęboki wdech i wydech czy klasnąć dłońmi – na każdego działa coś innego. Ważne jednak, żeby było to szybkie i sprawiało, że od razu przestajesz myśleć o niepowodzeniu i skupiasz się dalej na swojej grze.
Defence
Celowo pierwszy trening dotyczył offence’u, żeby podczas drugiego móc jak najlepiej mu przeszkadzać. Jako trzy podstawowe zasady obrony, dziewczyny podały, że musisz zawsze:
- Być na wyciągnięcie ręki – tak blisko, że możesz złapać osobę, którą kryjesz.
- Stać między osobą a dyskiem.
- Rozglądać się – sprawdzać, gdzie jest dysk, korzystać z dobrych okazji do zerkania na niego.
Robiłyśmy zabawy w wyznaczonych „tunelach”, ćwicząc poszczególne zasady. Jedną z nich było „zaganianie” swojej osoby ciałem, drugą łapanie jej przy nagłym przyspieszeniu lub zwrocie. Później ćwiczyłyśmy „N”, z reagowaniem na zwroty i oddawaniem najmniej ważnej przestrzeni (np. blisko rzucającego handlera). Ważne tu było, żeby zabierać możliwości IN i gonić swoją osobę w biegu deep, zerkając przy tym, gdzie jest dysk. Bardzo ważne tu jest podpowiadanie z sideline’u „up” oraz, żeby nie popełniać typowego, europejskiego błędu. Tak Jacqui nazywa sytuację, kiedy defender zamiast walczyć z osobą o dysk, próbuje do niego wyskoczyć wcześniej i nie doskakuje. Sugeruje, żeby zawsze być czujnym, gdzie dysk leci, ale zostawać blisko osoby atakującej i skupić się na robieniu presji oraz przeszkodzeniu jej w łapaniu, niż na samodzielnym zbijaniu dysku.
Na koniec grałyśmy w kwadrat, gdzie na dwóch pachołkach były handlerki z obrończyniami kryjącymi do środka, a w środku były dwie pary offence – defence. Cutterki mają 4 sekundy, żeby się uwolnić, jak nie to handlerki przekazują sobie dysk. Jeśli cutterka dostanie dysk, to od razu go oddaje handlerom i liczone jest, ile razy uda się podać dysk cutterom w ciągu 60 sekund. Sideline podpowiada obrońcom, gdzie jest dysk. Wbrew pozorom jest to bowiem ćwiczenie przede wszystkim dla defence’u na szukanie okazji do zerkania.
Warsztaty o równości płci w Ultimate
Po całym dniu trenowania spotkałyśmy się jeszcze, żeby porozmawiać na temat równości płci w naszym sporcie. Betty i Jacqui przygotowały warsztaty na ten temat. Założeniem dziewczyn, jak i całego przedsięwzięcia EuroStars on Tour, jest dążenie do równości nie w sensie traktowania gry mężczyzn i kobiet jako to samo (equality), a w takim, aby wszyscy mieli równe szanse i dostęp do naszej dyscypliny sportu (equity). Styl gry w dywizji open jest zupełnie inny niż w women i powinniśmy to przyjąć jako faktyczny stan rzeczy. Nie oceniając, czy któryś jest gorszy lub lepszy. Gdybyśmy tak samo szanowali grę męską, jak i damską, dalibyśmy większą swobodę rozwoju obydwu płciom, nie wystawiając kobiet na ciągłe porównywanie do mężczyzn. W końcu każdy gracz ma inne predyspozycje fizyczne zarówno ze względu na płeć, jak i różnice indywidualne. Gramy różnie, rozwijamy się w swoim tempie – i dajmy sobie do tego przyzwolenie, wspierając się, a nie deprymując.
Po przedstawieniu tych słusznych założeń, zadano nam najpierw pytanie, jakie są bariery dla kobiet do trenowania Ultimate. W podgrupach wymieniałyśmy je i przyklejałyśmy na wspólną ścianę. Z nich każda grupa wybierała po jednym przykładzie i omawiałyśmy, jak można tę sytuację zmienić – konkretnie, co możemy robić indywidualnie, co jako drużyny/kluby sportowe, a co jako krajowe stowarzyszenia Ultimate. Wywiązała się z tego bardzo ciekawa dyskusja. Główne wnioski były takie, że:
- Powinniśmy walczyć ze stereotypami na temat kobiet w sporcie: być dumne, z tego, że trenujemy; Mówić o tym, polecać, nie wstydzić się; Zwracać uwagę innym, jeśli wypowiadają się o sporcie kobiet bez szacunku; Uważać na język, którego uważamy.
- Aby kobiety zostawały w tym sporcie dłużej, niż tylko na kilku pierwszych treningach, warto: żeby zaczynały od dywizji women, gdzie więcej się uczą, są częściej przy dysku i mają większą odpowiedzialność; Wspierać je w tym i stale zachęcać, podchodzić do nich indywidualnie; Organizować więcej wydarzeń tylko dla kobiet (turnieje, ligi, warsztaty); Angażować dziewczyny w role kapitanek/trenerek w drużynach mixed oraz częściej pytać je o ich zdanie.
Turniej That’s wHAT She Said
Całe wydarzenie zwieńczył niedzielny turniej hatowy, gdzie podzielono nas na sześć drużyn po 8 dziewczyn. Najpierw grałyśmy mecze przeciwko każdej drużynie, a później były mecze o miejsca, a więc w sumie każda z nas zagrała sześć meczów. Głównym celem było przećwiczenie umiejętności, których uczyłyśmy się dzień wcześniej. Wszystkim też zależało, żeby w tym krótkim czasie stworzyć rzeczywiste drużyny, mimo że byłyśmy z różnych krajów i się nie znałyśmy. Ja miałam okazję być kapitanką jednej z drużyn (po raz pierwszy w życiu) i moim sposobem na to było przede wszystkim oparcie drużyny na dobrej komunikacji. Od początku każda z nas podzieliła się tym, co najbardziej lubi robić na boisku i w jakiej roli się widzi. Na bieżąco wymieniałyśmy się spostrzeżeniami i wyciągałyśmy wnioski po każdym meczu. Do tego dużo się wspierałyśmy, mówiłyśmy do siebie na boisku i nakrzyczałam się z sideline’u jak nigdy (głos zdarty do dzisiaj). I zadziałało – naprawdę dużo udało nam się nauczyć, stworzyłyśmy fajny team i w dodatku wygrałyśmy cały turniej 🙂
Przez te dwa dni każda uczestniczka nauczyła się czegoś nowego. Dowiedziałyśmy się mnóstwo od Betty i Jacqui, ale też od siebie nawzajem. No i takiej dawki inspiracji długo się nie zapomina, a potrafi nieźle motywować do trenowania. Jeszcze raz bardzo polecam!
Na koniec, dodatkowe cenne uwagi od Jacqui i Betty:
- Dużo wysokich piątek i wzajemnego wspierania się oraz propsów, to klucz do tworzenia dobrej drużyny.
- Znajdź dobrego zawodnika, który ma podobną budowę ciała i możliwości fizyczne do Ciebie i obserwuj, jak sobie radzi ze swoimi przeciwnikami.
- Sposobem Jacqui na koncentrację, jest przed rozpoczęciem punktu spojrzenie na wszystkie rogi boiska.
- Rada, co robić, jeśli widzisz zniechęcenie u kogoś ze swojej drużyny: zawsze pogadaj z tą osobą na osobności, o co chodzi. Pierwsze dwie odpowiedzi będą prawdopodobnie unikowe, ale już trzecia/czwarta powinna być tą właściwą, co się naprawdę dzieje.
- Dziewczyny dały trafną metaforę, kto ma kontrolę, w zależności od dystansu między osobą w ataku a obronie. Jak złapiesz się z drugą osobą za dłonie i ugniecie łokcie – w takiej bliskiej odległości od siebie przewagę ma osoba w ataku. Jak wyprostujecie ręce – to jest idealny bufor, który sprawia, że obrońca ma kontrolę nad sytuacją. Wniosek: jako obrońca pilnuj swojego buforu!
- Mecze wygrywa defence.