Jest kilka polskich drużyn które w roku 2018 wybierają się na duże turnieje. Postanowiliśmy przybliżyć Wam te zespoły, ich przygotowania oraz cele jakie mają do zrealizowania. Na początek warszawski BC Kosmodysk, który w tym roku będzie reprezentował Polskę w Plażowych Klubowych Mistrzostwach Europy (EBUCC).
BC Kosmodysk Warszawa to rozpoznawalna marka w polskim ultimate. Zeszłoroczni plażowi Mistrzowie Polski od lat walczą w turniejach polskich i zagranicznych. Ich domeną jest nagroda Spirit of the Game, którą wygrywają na co drugim turnieju. Sympatyczni, zgrani, weseli i atletyczni w tym roku wybierają się na największy turniej w ich dotychczasowej karierze. My życzymy im powodzenia i trzymamy kciuki, a dla Was przybliżamy ich przygotowania i to co aktualnie dzieje się w szeregach BC Kosmo, przygotowujących się do Klubowych Mistrzostw Europy na plaży. W odpowiedzi na pytania pomogli zawodnicy stołecznej drużyny Julia Wrzosińska i Jan Madej.
Czy wygrana na plażowych Mistrzostwach Polski i przygotowania do Mistrzostw Europy zmieniły w jakimś stopniu BC Kosmodysk? Gracie inaczej? Zwracacie uwagę na inne rzeczy?
Przeszliśmy i wciąż przechodzimy sporą ewolucję od 2008 roku, kiedy kilkoro znajomych w parku postanowiło sformalizować swoją pasję do ultimate, tworząc drużynę o nazwie “Bez Ciśnień Kosmodysk”. Ultimate pochłania coraz więcej naszego czasu i coraz bardziej przekłada się również na nasze życie pozasportowe. W tym sezonie po raz pierwszy mamy treningi w weekendy, co tydzień w soboty o 9:30 pod Warszawą, co jest sporą rewolucją w kwestii życiowych priorytetów kosmodyszczan. Poza tym odwiedziliśmy kilka urzędów i od niedawna BC Kosmodysk Warszawa jest oficjalnie klubem sportowym. Motywuje nas poczucie, że trenujemy do czegoś zupełnie nowego. W tego typu rozgrywkach będziemy pierwszym klubem w historii, który będzie walczył o jak najwyższe miejsca. Cel ten bardzo nas jednoczy w wysiłku. Wymagamy od siebie więcej, ale też lepiej się rozumiemy.

Czym dla graczy BC są Mistrzostwa Europy? Jak nastawiacie się na ten turniej?

Informacja o zakwalifikowaniu się na pierwsze Klubowe Mistrzostwa Europy na plaży była dla nas kompletną niespodzianką. Od kilku lat gra na piasku sprawia nam wyjątkową przyjemność i przynosi dobre wyniki – nasz pierwszy w historii wygrany „turniej” to “Mortal Kombat” nad Wisłą w 2012r. W 2013 roku zajęliśmy 3. miejsce na Sandslashu pokonując drużynę z pierwszego seeda i przez następne 4 lata tylko raz wypadliśmy z pierwszej dziesiątki tego turnieju. W zeszłym roku, na najmocniej w historii obsadzonym Sandslashu, zajęliśmy najwyższe spośród polskich drużyn miejsce (7), niejako udowadniając, że tytuł Mistrza Polski nie wpadł w nasze ręce przypadkiem. Dlatego kiedy dowiedzieliśmy się, że mamy szansę spróbować swoich sił na plaży pośród najlepszych drużyn Europy, poważnie to omówiliśmy i postanowiliśmy uczynić z przygotowań do EBUCCa 2018 nasz priorytet na nadchodzący rok. Oczywiście nie tylko nasze dotychczasowe plażowe doświadczenia miały wpływ na tę decyzję. Zdecydowanie uważamy, że informacja o wadze Plażowych Mistrzostw Polski 2017 powinna była pojawić się wcześniej, aby każda polska drużyna myśląca na poważnie o grze na plaży miała szansę się przygotować i dać z siebie maksimum w celu zakwalifikowania się na Mistrzostwa Europy. Dostrzegamy pewną wartość w spontanicznym wyłonieniu polskiego kandydata, ale jednocześnie gdy dowiedzieliśmy się o przyznanym nam spocie poczuliśmy presję i uznaliśmy, że najbardziej fair wobec polskich drużyn, które nie miały szansy powalczyć o udział w EBUCCu, będzie naprawdę poważne podejście do występu na tych Mistrzostwach i godna reprezentacja poziomu polskiego plażowego ultimate. Również dlatego postanowiliśmy na obecny sezon „przekwalifikować” się na drużynę plażową i rozpoczęliśmy program treningowy już rok przed Mistrzostwami Europy.
Do tej pory nie mieliśmy tak realnego i fajnego celu. Co roku ostro trenowaliśmy, ale trochę wpadaliśmy w monotonię polskiej sceny ultimate, walcząc o miejsce na Halowych Mistrzostwach Polski, bawiąc się na Warzce, ekscytując się Sandslashem, a potem ponownie walcząc o miejsce w czołówce Polski – tym razem na trawie. W bardziej poważną scenę europejską angażowaliśmy się intensywniej tylko w naszych drużynach męskich i żeńskich. Jako drużyna mixed na trawie jeździliśmy na turnieje głównie funowe i słynęliśmy raczej z dobrego spiritu, niż wyników z polskiej czołówki. Teraz, kiedy mamy szansę wykazać się w naszym ulti-obszarze kompetencji, dajemy z siebie wszystko co mamy i czerpiemy bardzo dużo przyjemności z długiej, ale sensownie zaplanowanej drogi do nowego, ekscytującego celu. Trzeba jednak przyznać, że poważne przygotowywanie się do turnieju plażowego to po prostu niezwykle przyjemny proces. Nasze turnieje przygotowawcze i zgrupowania zabierają nas do Włoch, pod Berlin, na Uznam, do Trójmiasta i do Dębek, a dodatkowo co tydzień spędzamy czas na podwarszawskiej plaży. Layouty jakoś przychodzą nam same, wiatr niesie dyski, na turniej czy trening wystarczy wziąć mały plecak, no i chyba nie będzie trzeba pod koniec sezonu znów żegnać się z paznokciami u stóp… Skóra schodząca z nosa i łzy przelane podczas interwałów jakoś też inaczej smakują, gdy towarzyszy im świadomość, co nas czeka już za kilka miesięcy i w jakim celu tak mocno oddalamy się chwilowo od naszej strefy komfortu.
Jak wyglądają przygotowania? Na czym się skupiacie i co jeszcze w planach?
Nasz plan treningowy układa Maciek Grabowski z 22peak i na cotygodniowy plan minimum każdego zawodnika składa się interwałowy trening biegowy na piasku, jeden lub dwa treningi siłowe i jeden trzygodzinny trening drużynowy z dyskiem na plaży. Niestety nie udało nam się w Warszawie znaleźć pełnowymiarowego, plażowego boiska do treningów i w rezultacie trenujemy pod Warszawą na naprawdę pięknej i całkiem czystej nadwiślańskiej plaży Zawady, którą polecamy wszystkim wielbicielom plażowego ultimate. Podczas majówki odbyliśmy trzydniowe, intensywne zgrupowanie na naszej ulubionej plaży w Dębkach i w planach mamy jeszcze co najmniej jeden tego rodzaju wyjazd treningowy. Do tego dochodzą treningi naszych drużyn open i women plus turnieje, więc nasze rodziny i przyjaciele spoza ultimate mają prawo trochę narzekać, gdy przekładamy spotkania na najbliższy możliwy termin, czyli pewnie wczesny listopad…
Byliśmy już na trzech turniejach przygotowawczych – pod koniec marca na słynnym Paganello w Rimini, do którego podeszliśmy raczej zabawowo i na luzie. Naszym celem było zgranie się i poznanie słabszych stron drużyny oraz budowanie fajnej atmosfery. Te cele udało się zrealizować z nawiązką, nagraliśmy nasze mecze i wyciągnęliśmy dużo wniosków. Tuż przed majówką pojechaliśmy na nowy turniej pod Berlinem, który w klimacie przypomina nieco Warzkę – jezioro, domki, grillowanie, tylko flipcupa brakowało, aby czuć się jak w domu. Jak się jednak okazało mecze na SUFFie trwały 30 minut, co było dla nas pewną przeszkodą w przygotowywaniu 16osobowego składu do gry w meczach trwających (według regulaminu BULA) 45 minut. Udało nam się wejść do półfinału i mocno powalczyliśmy w dwóch ostatnich meczach, ostatecznie zajmując czwarte miejsce. Te dwa turnieje bardzo nam pomogły w określeniu, jaki styl gry w naszym przypadku przynosi najlepsze rezultaty i na jakich mankamentach musimy najbardziej się skupić planując treningi. Dzięki temu podczas zgrupowania w Dębkach udało nam się w kilka dni kompletnie zmienić jakość gry i podnieść poziom treningowych meczów. To zaowocowało na naszym kolejnym (trzecim) turnieju “Goldstrand” na którym doszliśmy do finału ostatecznie zajmując drugie miejsce. Do turnieju na wyspie Uznam podeszliśmy skoncentrowani na wyniku z mocnym składem. Jesteśmy gotowi do tegorocznych Plażowych Mistrzostw Polski na których będziemy bronili tytułu. Obecnie nasz ostatni zaplanowany turniej przygotowawczy to ulubiony Sandslash, na którym w tym roku będziemy musieli wyjątkowo mocno skupić się na aspekcie sportowym, a nie imprezowym. Ponieważ EBUCC jest dopiero pod koniec października, rozważamy jeszcze jakąś wycieczkę na niedrogi plażowy turniej po Sandslashu, ale przy tak intensywnym sezonie jeszcze nie wiemy, czy nie opłaci nam się bardziej zaoszczędzić trochę pieniędzy i wziąć dłuższy urlop, aby w Castelldefels pojawić się wcześniej i poczuć plażę, a może też zmierzyć się z innymi drużynami przed samym turniejem.

Główne atuty BC na EBUCC to?

Chwytliwe cheery! A bardziej na poważnie – na pewno ważny jest słynny, kosmodyskowy spirit of the game, na który składa się szacunek do przeciwników i zaufanie do graczy z własnej drużyny. Nie denerwujemy się na siebie nawzajem i wierzymy, że każdy daje z siebie maksimum na boisku, a jak coś zepsuje, to nie trzeba mu tego wytykać, bo ma świadomość swoich błędów. Mamy też bardzo zaangażowany sideline i po prostu fajną atmosferę w ekipie. Wszyscy bardzo się lubimy i często spędzamy ze sobą czas poza treningami. Z atutów bardziej boiskowych na pewno naszym plusem jest umiejętność gry każdym zawodnikiem na boisku i mała, szybka gra. Staramy się być jak najbardziej wszechstronni i nie zamykać się w schematach – kiedy jeden handler poleci na hucka, to wiadomo, że ktoś z cutterów bez problemu go zastąpi. Naszym atutem jest też na pewno umiejętność wykorzystania szerokości plażowego boiska, ale do dopracowania pozostają rzuty na wietrze. W stosunku do przeciwników, którzy mieszkają na co dzień w ciepłych krajach i na plaży trenują codziennie, mamy w zanadrzu duże przyzwyczajenie do gry w zimnym deszczu i ze skostniałymi palcami, a kto wie, jakie warunki czekają nas pod koniec października w Castelldefels?
Czy zabraknie jakiś znanych zawodników w szeregach BC? Zmagacie się z kontuzjami? Kto będzie Was wspierał w Castelldefels?
Na pewno brakuje nam niegdysiejszych filarów Kosmodysku – rodzeństwa Wilków, Wojtka i Kaliny, którzy swoim doświadczeniem, walecznością i wspaniałym podejściem do ultimate mieli ogromny wpływ na nasze mecze, ale niestety obecnie już nie trenują. Często za nimi tęsknimy! Poza tym mamy w drużynie dwie osoby, które nie lubią plażowego ultimate i nie przygotowują się stricte do EBUCCa, ale towarzyszą nam w tym procesie. Między innymi w związku z tym postanowiliśmy wspomóc się kilkoma pickupami, gotowymi szykować się z nami przez cały rok do turnieju. Szukaliśmy zawodników wszechstronnych, ale potrafiących dostosować się do naszego stylu gry i ostatecznie do składu plażowego Kosmodysku na ten sezon dołączyły 4 osoby – Filip Krynicki, Mateusz Dyda oraz Kasia Szeniawska z Grandmaster Flash i Marcin Goss z 4hands. Każda z tych osób trenuje z nami na tej samej zasadzie co pozostali zawodnicy Kosmodysku i nie ma zagwarantowanego miejsca w składzie na Mistrzostwa. Ogólnie osób starających się o miejsce jest około 23, formuła turnieju wymusza na nas okrojenie składu do 16 osób, ale na plażę to i tak spora liczba.
Poza tym w doborze strategii, selekcji składu i ostatecznych linii oraz w prowadzeniu treningów pomaga nam Staś Bogusławski z Grandmaster Flash, którego doświadczenie i chłodne spojrzenie z zewnątrz jest nieocenione. W dużej mierze dzięki niemu już klarują nam się linie – ataku i obrony – oraz styl gry, który chcemy utrzymać – angażujący każdą osobę na boisku.
Czy na taki turniej uzyskaliście jakieś wsparcie od miasta bądź sponsorów? Przewidujecie jakieś akcje crowdfoundingowe?
Niedługo rozpoczniemy akcje crowdfundingową, w której będzie można zdobyć nasze limitowane, piękne dyski. Oferta sponsorska jest w przygotowaniu i na pewno będziemy szukać dofinansowania. Sam turniej jest trzydniowy i jego koszty nie są aż tak duże, jak na przykład Mistrzostw Świata 2017 w Royan, ale na pewno przyda nam się wsparcie.
Czego można życzyć Plażowym Mistrzom Polski na EBUCC?
Przede wszystkim braku kontuzji i jak najwięcej motywacji, zwłaszcza dla kilku naszych dziewczyn, które w tym roku szykują się nie tylko do EBUCCa z nami, ale też jadą z Troubles na Klubowe Mistrzostwa Świata w Ohio oraz na drugi etap kwalifikacji do Mistrzostw Europy w Wiedniu… a jak dobrze pójdzie, to też na finały we Wrocławiu. Poza tym na pewno warto nam życzyć więcej wiatru na naszych treningach, bo pewność siebie zyskana podczas gry w trudniejszych warunkach zaprocentuje na Mistrzostwach niezależnie od pogody. Jeśli szczęście będzie nam sprzyjać, to naprawdę wierzymy, że przy naszym planie przygotowawczym i w zgranym składzie możemy jechać na Mistrzostwa Europy z wiarą w złoto. Podsumowując – po prostu życzcie nam powodzenia w tym sezonie!
