Amsterdamski Windmill Windup to najbardziej prestiżowy turniej klubowy w Europie. Już po raz piętnasty najlepsze ekipy, nie tylko ze Starego Kontynentu, zjechały się do Holandii, żeby rywalizować i łapać zgranie przed sezonem. Ze względu na przygotowania do imprez drużyn narodowych (EUC, WU24) w stawce zameldowało się kilkanaście reprezentacji krajów Europy, między innymi Reprezentacja Polski women. Oprócz biało-czerwonych do cyrku Herbiego pojechało także wrocławskie Flow (mixed), oraz warszawskie Mojra (open) i 4hands.
Poprosiliśmy czworo reprezentantów polskich drużyn o krótki raport z ich poczynań na Windmillu. Poniżej znajdziecie umieszczenie naszych w klasyfikacji końcowej, wypowiedzi reprezentantów oraz kilka zdjęć z ich zmagań.
Flow Wrocław 5/40 – mixed
Mistrz Polski przyjechał do Amsterdamu bardzo kompletnym składem, wzmocnionym jeszcze o Monikę Zaczkowską, zgrywającą się z kolegami z Reprezentacji przed EUC. Od pierwszej rundy systemu szwajcarskiego drużyna utrzymywała się na wysokim miejscu w rankingu i rozbudzała nadzieje kibiców na dobry wynik. Poprosiliśmy o raport punktującą zawodniczkę Flow i reprezentantkę Polski – Małgorzatę Czaplińską:
Flow grę na Windmillu od początku traktowało jako przygotowanie pod kątem EUCF, czyli naukę grania wielu wyrównanych i mocnych meczów z nieznanymi rywalami. Sprzyjał temu system szwajcarski, w którym liczy się każdy zdobyty punkt. Pierwszego dnia, po jednym wygranym i jednym przegranym meczu nastroje były mieszane. Po analizie naszej gry i przegadaniu problemów, z którymi się zetkneliśmy, drugi dzień rozpoczęliśmy z nową jakością. Pierwszy mecz rozegraliśmy z Sexicans, gdzie naszym dopingiem i walką o każdy dysk zdominowaliśmy przeciwnika. Cała drużyna potrzebowała tego uskrzydlającego meczu i zwycięstwa. Napędzeni sukcesem, mocno weszliśmy w mecz z reprezentacją Austrii, wiedząc, że aby dostać się do najlepszej ósemki turnieju musimy wygrać to nie jednym, a kilkoma punktami. Sukces w tym bardzo trudnym meczu dał nam ogromną satysfakcję, sporego pozytywnego kopa, oraz miejsce w ćwierćfinale przeciwko reprezentacji Francji.
Francja z bardzo szerokim i wyrównanym składem, będąca w mistrzowskiej formie okazała się zbyt mocna. Jednak cieszy fakt, że zagraliśmy z tak trudnym przeciwnikiem wyrównany mecz, sporo równiejszy niż finał, w którym Francja rozbiła Grut. Ostatniego dnia turnieju w meczu o piąte miejsce, w pierwszej części prowadziliśmy z brytyjską drużyną SMOG. Przez nasze rozluźnienie rywale wyrównali wynik, przez co mecz stał się dla nas bardziej nerwowy. Dzięki pracy całej drużyny, zarówno grającej siódemki jak i sideline’u, wygraliśmy mecz w universe point’cię, zajmując 5 miejsce na 40 drużyn! Każdy zawodnik był zadowolony z wyjazdu szczególnie, że dla większości był to pierwszy w życiu Windmill. Poprawiając seeding o 14 pozycji i przegrywając z drużynami, które zajęły pierwsze i trzecie miejsce spokojnie możemy powiedzieć, że jesteśmy gotowi na dalszą część sezonu!
4hands Warszawa 39/40 – mixed
Ekipa z Warszawy to stały bywalec amsterdamskich boisk, zawsze barwnie urozmaicający festiwalowe życie turnieju. Specjalnie dla UltiZone wypowiedział się Adam Kadenaci – jeden z najbardziej doświadczonych graczy i działaczy drużyny z Warszawy:
Trzeci raz w naszej historii byliśmy na Windmillu. Tak jak na poprzednich edycjach walczyliśmy z drużynami z 4 dziesiątki drabinki. Poziom był zbyt wysoki, żeby zawalczyć o coś więcej. Atmosfera w drużynie była na prawdę dobra. Przez większość czasu graliśmy na wysokim poziomie (jak na nasze aktualne możliwości) i zabrakło niewiele by wygrać więcej meczów. Wysoki poziom turnieju sprawił, że w każdym spotkaniu musieliśmy dać z siebie wszystko. Zapewniło to super rozwój kilku zawodnikom i zawodniczkom, które grają w 4hands od niedawna. Dla większości zawodników było to pierwszy Windmill w ich życiu. Świetnie było też zagrać przeciwko drużynom z poza Europy – RPA, Indii i Wenezueli. Windmill jest jednym z niewielu turniejów na naszym kontynencie, który daje taką możliwość.
Korzystaliśmy też obficie z innych atrakcji. Sobotnia impreza była mega. Najpierw brassowy koncert, potem tajna impreza w jednej z przebieralni, na koniec silent disco do rana. Wspólnie z Flow promowaliśmy ulubioną zabawę polskich drużyn, czyli flanki. Właściciel firmy Lookfly bardzo zainteresował się rozgrywkami. Dokładnie dopytywał się o zasady i robił nam zdjęcia na tle baneru swojej firmy ? Ten turniej przejdzie jednak do legendy dzięki “uchodźcom z Kartonville”. Organizatorzy zapewnili części zawodników spanie w kartonowych, eko namiotach. Podczas ulewy z piątku na sobotę część kartonów wręcz się rozpłynęła i zawodnicy w nich śpiący musieli się ewakuować do głównego namiotu. Najlepszą pamiątką z tegorocznego Windmilla było zdjęcie na tle zrujnowanego Kartonville ?
Mojra Warszawa 16/20 – open
Warszawiacy polowali na zaproszenie na Windmilla już ładnych parę lat, i w końcu po nakręceniu widowiskowego filmu promocyjnego dostali zasłużonego spota w edycji 2019. W barwach Mojry od kilku lat gra młody, ale już niezwykle doświadczony zawodnik z Ukrainy – Eliasz Myroniuk. Poprosiliśmy go o kometarz do występu Mojraków.
Miałem okazje zagrać swój pierwszy Windmill w składzie Mojry i to było coś niesamowitego. Atmosferę turnieju dawało się odczuć już jak trafiłem na teren boisk. Pierwszy mecz graliśmy przeciwko kadrze Irlandii, którzy mieli dodatkowo zawodnika z amerykańskiej drużyny Pony (już miał okazje grać z Irlandią na WCBU 2017), niestety z mojego doświadczenia trudno walczyć na maksymalnym poziomie na początku turnieju, więc nie dawaliśmy rady i wynik końcowy był na niekorzyść (15:4 albo coś takiego). Kolejny mecz wygraliśmy pewnie przeciwko Gravity Dublin (też z Irlandii). Powiem tylko, że ich poziom był bardziej amatorski, mogli grać o wiele lepiej ponieważ rzuty mieli dobre, atletyzm też, jednak brakowało im doświadczenia i cierpliwości.
Trzeci mecz dnia był przeciwko Heidees z Niemiec. Tych gości ja potraktowałem bardzo poważnie ponieważ wiedziałem, że to jedna z najmocniejszych ekip w kraju. Szukaliśmy pierwszego zwycięstwa, więc moralnie i psychicznie byliśmy gotowi na 110%. Mało tego, pamiętam to jak dziś, że dzięki naszemu defensowi nie mieli wolnego miejsca na boisku ?. Po końcu pierwszej połowy wynik wynosił 8:3 na naszą korzyść. Ich atak w drugiej połowie nie miał żadnych taktycznych pomysłów bądź czegoś, co by im pomogło wygrać z nami. Końcowy wynik 15:8, 3 mecze, 2 zwycięstwa, i ostatni mecz dnia przeciwko Kadrze Rosji, w którym zagrałem jakieś 10 minut. W trakcie meczu biegłem w stronę side line i odczułem charakterny prztyczek w okolicy uda z tylnej strony, wiedziałem od razu, że nie zagram już ani na Windmillu ani Mistrzostwa Europy na Węgrzech… Dziękuję za uwagę i pozdrawiam!
Reprezentacja Polski 13/18 – women
Po kwietnowym występie turnieju w Bolonii, Windmill miał być kolejnym przystankiem w drodze biało-czerwonych do EUC 2019. O występie żeńskiej Reprezetacji Polski opowiedziała nam rozgrywająca linii obronnej, najmłodsza zawodniczka w składzie – Zofia Knapik.
Windmill był naszym ostatnim spotkaniem przed Mistrzostwami Europy. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że było to nasze najbardziej owocne zgrupowanie na przestrzeni całego roku przygotowań. W trakcie turnieju wprowadziliśmy kilka zmian w liniach, które jeszcze w Amsterdamie dużo wnosiły do gry, a na samych Mistrzostwach Europy okazały się strzałem w dziesiątkę. Podczas Windmilla miałyśmy wzloty i upadki, były mecze, w których działałyśmy jak jeden organizm, ale były również takie, w których coś po prostu nie wychodziło. Podczas turnieju poznałyśmy aż trzy drużyny, z którymi przyszło nam się zmierzyć na samych Mistrzostwach, a były to Włoszki, Austriaczki i Szwedki. Z żadną z tych drużyn nie udało nam się niestety wygrać, ale wyniosłyśmy z tych meczów wartościowe lekcje i już dwa tygodnie później na Węgrzech pokonałyśmy aż dwie z tych drużyn. Z turnieju wróciłyśmy ze sporym niedosytem, bo wiedziałyśmy, że stać nas na dużo więcej i właśnie przez to, na Mistrzostwach ja chciałam udowodnić, że nasza kadra może walczyć jak równy z równym z bardziej doświadczonymi ekipami, myślę, że udało nam się to pokazać, a stało się to w dużej mierze właśnie dzięki Windmillowi.
Brak komentarzy